Komentarze dodaj komentarz powiadom
 
blondynka
0

@Bag: Tak: Litwo, Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie; Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie. Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem! Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem (— Gdy od płaczącej matki, pod Twoją opiekę Ofiarowany martwą podniosłem powiekę; I zaraz mogłem pieszo, do Twych świątyń progu Iść za wrócone życie podziękować Bogu —) Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono!... Tymczasem, przenoś moją duszę utęsknioną Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych; Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem, Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem; Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała, A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą Zieloną, na niej zrzadka ciche grusze siedzą.

 
Pantadeusz
0

@blondynka: Pan Tadeusz wszedł pierwszy, drżącymi rękami Drzwi za sobą zatrzasnął. Ach! nareszcie sami. Ach! Zosiu, ach! Zosieńko jak mi nie wygodnie Popatrz jak tu odstaje, popatrz na me spodnie. Zosia łzy rzewne roni i za pierś się chwyta, Że to była dzieweczka z chłopcem nieobyta Nie wiedziała zaiste, czy się ma całować Ze swym mężem, czy płakać, czy pod ziemię schować. Stoi tedy i milczy, Tadeusz pomału Ją się przygotowywać do ceremoniału.

 
blondynka
0

@ujek: Dobrze ale prościej juz sie nie do: Litwo! Ty Ojcowizno! Ty żeś je jak zdrowi, Wielaś to je we wercie, tyn sie yno dowiy, Kto cie straciył. Dzisiej gryfność twoja poznowom Widza i opisuja, bo tynskno za tobom. Panno świynto, co Jasno bronisz Czynstochowa  I w Ostrej Bramie świycisz! Co twierdza zamkowo Nowogrodzko chronisz z tym bogobojnym ludym, I mie ześ tyż ku zdrowiu prziwrociyła cudym. (Jak mie mama ze płaczym pod Twoja opieka dała, podnios żech martwo, malutko powieka), Tak nas wrocisz cudym do Ojcowizny kraju, Teraz przeniyś ta dusza moja, kero przaje Tamtym gorkom z lasami, tym łonkom zielonym  Szyroko ponad modrym Niymnym rozciongnionym; Do tych pol malowanych rozmańtymi rżami, Złoconych pszynicom, owsym posrebrzonych. Kaj bursztynowy swiyrzop, gryka jak śniyg bioło, Kaj sie wszyndy rumiyni kończyna dokoła A wszystko przewionzane, choćby szlajfka miedzom zielonom, na niyj rzodko ciche gruszki siedzom

 
AdamM
0

@blondynka: Stary Budrys trzech synów, tęgich jak sam Litwinów, Na dziedziniec przyzywa i rzecze: "Wyprowadźcie rumaki i narządźcie kulbaki, A wyostrzcie i groty, i miecze. Bo mówiono mi w Wilnie, że otrąbią niemylnie Trzy wyprawy na świata trzy strony: Olgierd ruskie posady, Skirgiełł Lachy sąsiady, A ksiądz Kiejstut napadnie Teutony. Wyście krzepcy i zdrowi, jedzcie służyć krajowi, Niech litewskie prowadzą was Bogi; Tego roku nie jadę, lecz jadącym dam radę: Trzej jesteście i macie trzy drogi. Jeden z waszych biec musi za Olgierdem ku Rusi, Ponad Ilmen, pod mur Nowogrodu; Tam sobole ogony i srebrzyste zasłony, I u kupców tam dziengi jak lodu. Niech zaciągnie się drugi w księdza Kiejstuta cugi, Niechaj tępi Krzyżaki psubraty; Tam bursztynów jak piasku, sukna cudnego blasku I kapłańskie w brylantach ornaty. Za Skirgiełłem niech trzeci poza Niemen przeleci; Nędzne znajdzie tam sprzęty domowe, Ale za to wybierze dobre szable, puklerze I innie stamtąd przywiezie synowę. Bo nad wszystkich ziem branki milsze Laszki kochanki, Wesolutkie jak młode koteczki, Lice bielsze od mleka, z czarną rzęsą powieka, Oczy błyszczą się jak dwie gwiazdeczki. Stamtąd ja przed półwiekiem, gdym był młodym człowiekiem, Laszkę sobie przywiozłem za żonę; A choć ona już w grobie, jeszcze dotąd ją sobie Przypominam, gdy spojrzę w tę stronę. Taką dawszy przestrogę, błogosławił na drogę; Oni wsiedli, broń wzięli, pobiegli. Idzie jesień i zima, synów nié ma i nié ma, Budrys myślał, że w boju polegli. Po śnieżystej zamieci do wsi zbrojny mąż leci, A pod burką wielkiego coś chowa. "Ej, to kubeł, w tym kuble nowogrodzkie są ruble?" - "Nie, mój ojcze, to Laszka synowa". Po śnieżystej zamieci do wsi zbrojny mąż leci, A pod burką wielkiego coś chowa. "Pewnie z Niemiec, mój synu, wieziesz kubeł bursztynu?" - "Nie, mój ojcze, to Laszka synowa". Po śnieżystej zamieci do wsi jedzie mąż trzeci, Burka pełna, zdobyczy tam wiele, Lecz nim zdobycz pokazał, stary Budrys już kazał Prosić gości na trzecie wesele.

 
czarnulka
0

Panowie jutro czwartek jestesmy ost dzien w pracy od piatku nas nie ma poniewaz wyjezdzam z kolezanka i dopiero bedziemy 12 sierpnia w pracy wiec zapraszamy jutro

Zaloguj / zarejestruj